Forum www.oazajankowiceryb.fora.pl Strona Główna www.oazajankowiceryb.fora.pl
Forum oazy w Jankowicach
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przedstawienie na Mikołajki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.oazajankowiceryb.fora.pl Strona Główna -> Dyżury
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łukasz
Moderator



Dołączył: 12 Wrz 2010
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jankowice

PostWysłany: Pią 23:27, 10 Gru 2010    Temat postu: Przedstawienie na Mikołajki

Osoby:
Dziewczynka [Klaudia]
św. Mikołaj [Monika]
Bezimienny [Natalka]
Michał Archanioł [Marek]
Elf 1 [Kuba]
Elf 2 [Paweł]
Pinokio [Kasia]
Chór [schola]
Narrator [Łukasz]
Egipcjanin [Mateusz],
Czerwony Kapturek [Kasia],
Wilk [Mateusz],
Indianie w liczbie dwóch [Kasia, Mateusz];
Dziewczyna z kartami: [Ela Kuna]

Rekwizyty:
Każdy stój według swojej postaci, rekwizyty i kartke z podpisem jaką postać gra






AKT I
(domek, pośrodku łóżeczko, stolik, krzesła)
Narrator: Nie tak dawno, dawno temu żyła sobie mała dziewczynka. Mieszkała ona w pewnym domku; nie za górami, nie za lasami, także nie za morzami. Był to zwykły, przeciętny domek z przeciętnym wystrojem wnętrza. Mała dziewczynka żyła w nim sobie spokojnie. Dlaczego była sama? - tego nikt nie wie. Może jej rodzice wyjechali na ten jeden dzień? Któż wie... A więc, mała dziewczynka postanowiła spędzić ten dzień na pisaniu listu do św. Mikołaja.
Dziewczynka: Mamusia zawsze mówiła, że należy napisać list do św. Mikołaja i wtedy Mikołaj przyniesie mi to czego sobie zażyczę.
Narrator: Czyż nie jest słodkie to maleńkie stworzenie?
Chór: Czyż tak nie jest?
Dziewczynka: Kochany święty Mikołaju...
Narrator: Dziewczynka pisze list...
Dziewczynka (kontynuując): ... zawsze bardzo, bardzo mocno w ciebie wierzyłam, i mimo, iż nigdy Cię nie widziałam wciąż bardzo, bardzo mocno w Ciebie wierzę, a jeśli przyniesiesz mi to czego sobie zażyczę będę wierzyła bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo mocno...
Narrator: Po napisaniu listu dziewczynka pełna nadziei udała się ... do łóżeczka.
KONIEC AKTU I

Chór: A teraz przerwa na reklamę!
Wydają jakieś dźwięki, nucą coś, przez scenę przechodzi dziewczyna trzymająca nad głową tabliczkę z napisem 'reklama'; na scenę wchodzi Egipcjanin z profilu, trzyma pojemnik z ketchupem.
Egipcjanin: Być, albo nie być? Oto jest pytanie. Być! Ketchup firmy "Niaryw" nada sens twemu życiu! (odchodzi)
Chór: Po reklamie!
Znowu coś nucą, jakieś dźwięki i znowu dziewczyna z tabliczką.

AKT II
Narrator: Nastała noc, dziewczynka zapadła w sen... Nagle pojawia się postać... Podróżny długo stał patrząc, dumając, wonnymi powiewami kwiatów oddychając. Spogląda ku łóżeczku i widzi małą, bezbronną istotę w swej niewinności i cnocie.
Bezimienny: Ach, cóż to za dziecię śpi tak słodko i śni swe słodkie sny?
Narrator: Bezimienny spostrzega list leżący na stoliku, jego przeklęta głowa pełna jest złych zamiarów.
Chór: Złych zamiarów jest pełna!
Bezimienny: Hmm... Przecież to list do tego świętoszka Mikołaja! Czas już skończyć z tym kultem!
Narrator: Anioł upadły zbliżył się do śpiącej, małej dziewczynki...
Chór: Ach! Zbliżył się!
Bezimienny (do dziewczynki): Zbudź się i otwórz swe oczęta, powstań.
Dziewczynka: Kim jesteś?
Narrator: Zapanowało chłodne milczenie.
Chór: Chłodne milczenie zapanowało!
Bezimienny: Czy ten chórek jest konieczny?!
Narrator: Niestety tak.
Chór: Ooo! TAK!
Bezimienny (znowu do dziewczynki): Hmm... A więc... (ze słodyczą) Jestem dobrym elfem i przyszedłem by zabrać cię do królestwa radości i zabaw.
Wyciąga ku niej dłoń, ona chwyta ją. Nagle na scenę wpada św. Mikołaj i Elfy.
św. Mikołaj: Idź przecz siło nieczysta! (do dziewczynki) To oszust, nie słuchaj go!
Elf 1: Kolaborant !
Elf 2: Dywersant !
Bezimienny: Czy to zmowa?!
św. Mikołaj: Oddaj dziewczynkę! (zbliża się do Bezimiennego)
Bezimienny (cofając się): Nigdy!
Narrator: święty Mikołaj nagłym ruchem wydziera diabłu łup - ową niewinną istotę pełną szlachetnych cnót.
Chór: Cnót szlachetnych pełną!
św. Mikołaj (do chóru): A ci co?!
Bezimienny: Też cię to irytuje, czyż nie?
św. Mikołaj: Owszem... Ale nie zmieniaj tematu.
Bezimienny: Nie zmieniam tematu, po prostu zapomniałem kwestii - improwizuję...
św. Mikołaj: Hmm... Dobra... (po chwili) Dziewczynka nigdy nie będzie twoja.
Bezimienny: To się okaże (wyciąga szpadę, w tym czasie dziewczynka udaje się za kulisy) "EN GARDE"!!!
św. Mikołaj: Może partyjka szachów?
Bezimienny: Nic z tego, stawaj!
św. Mikołaj: To nie mój resort. (wyciąga z kieszeni telefon komórkowy, wystukuje numer, mówi do słuchawki:) Cześć... To ja... Tak... Tak jak przypuszczałem... Tak wiem... To niewychowany brutal i gbur... Tak... Więc jeśli mógłbyś... Dzięki... Jestem twoim dłużnikiem. To na razie...
Bezimienny: Może byś się zajął moją osobą, co?
św. Mikołaj: Chwileczkę...
Nagle na scenę wkracza Archanioł w blasku światła
Chór: Alleluja! Alleluja!
Narrator: Oto pojawia się Archanioł Michał, dzierżąc w swej dłoni miecz ognisty, a przy boku przypięty ma róg bawoli, długi, cętkowany, kręty jak...
Chór: COOOO??!!
Narrator: Oh, pardon, to z innej sztuki.
Bezimienny (do Archanioła): Co za niespodzianka!
Archanioł: Zginiesz marnie pomiocie piekielny!
Elf 1: Taak! Już jesteś martwy!
Elf 2: A taki fajny diabełek był...
Bezimienny: Nie dziel skóry na żyrafie.
Rozlega się GONG sygnalizujący rozpoczęcie walki.
Trwa walka niczym w zwolnionym tempie, obok walczących stoi ktoś pokazując tabliczki z onomatopejami typu: Trach! Łup! Arga!
Narrator (jak komentator sportowy): I rozpoczął się heroiczny bój, obydwaj szermierze walczą zaciekle. Żaden nie myśli ustąpić. Któż zwycięży podczas tego mistycznego pojedynku pomiędzy dobrem a złem?
Chór: Któż zwycięży!
Walczący (Bezimienny i Archanioł): UCISZCIE ICH ! !
Narrator: To niemożliwe... A więc kontynuujmy. Czy to walka nie będzie posiadała zwycięzcy? Ach, te cięcia! Te strumienie potu! Co za walka! Walczący, dopingowani przez licznie zgromadzoną publiczność, dają z siebie wszystko.
GONG. Walczący udają się do krzeseł, tam: odświeżacze do ust, masaż itp. GONG.
Narrator: I znowu są - herosi, wojownicy, żaden nie ugnie się. Ale cóż to?! (Archanioł wytrąca Bezimiennemu szpadę) Ach, cóż to za porażka!
Elfy: Hurra! (skaczą z radości)
Bezimienny: Ja tu wrócę! (odchodzi)
św. Mikołaj (do Archanioła): Nigdy w ciebie nie wątpiłem.
Archanioł: Spełniłem swój obowiązek, odchodzę.
Narrator: Odchodzi.
Chór: Ach! Odchodzi! (odszedł)
KONIEC AKTU II

Chór: A teraz przerwa na reklamę!
Dźwięki, dziewczyna z tabliczką itp.; wchodzi dwóch Indian i statysta z tabliczkami; zmienia tabliczki:
1) "To dobry dzień na śmierć synu"
Jeden Indianin leży na ziemi, drugi podaje mu lizaka, pierwszy po chwili wydaje jakieś dźwięki
2) "Czy mógłbyś mnie umówić z Zielonym Jabłuszkiem?"
Wstaje i odchodzą.
Chór: I po reklamie!
Dźwięki, dziewczyna itd.

AKT III
Narrator: I przegnano Złego gdzie pieprz nie rośnie. I zwyciężyło dobro i sprawiedliwość...
Wpada dziewczynka.
Dziewczynka (do św. Mikołaja): Chwileczkę, mam kilka pytań. Po pierwsze: kim był ten zabawny pan, po drugie: gdzie jest mój prezent?
św. Mikołaj: Och, kruszyno maleńka, jakże nieświadomą i nieostrożną byłaś. Ten pan...
Dziewczynka: ...Elf
św. Mikołaj: Nie! To oszust...
Elf 1: Dywersant ! Kolaborant !
Elf 2: Taki fajny był...
św. Mikołaj: Ten pan... On nie był elfem, to zły hmm... człowiek.
Dziewczynka: Ale on mówił coś innego...
św. Mikołaj: Nie wierzysz mi?!
Dziewczynka: Prawdę rzekłszy...
św. Mikołaj: MI nie wierzysz?!
Dziewczynka: Ale ... napisałam list... i... nie... nie dostałam prezentu...
św. Mikołaj (do elfów na stronie): Dlaczego mi nic o tym nie wiadomo?
Elf 3: Wybacz szefie, ale... w tym nawale pracy...
św. Mikołaj: Rozumiem... (znowu do dziewczynki, a w tym czasie elfy udają się do stolika i czytają list) Przepraszam cię, to nie moja wina. Cóż więc takiego chciałabyś dostać?
Dziewczynka: To ty nie wiesz?!
św. Mikołaj: Hmm... To znaczy...
Dziewczynka (z wyrzutem): Wiedziałam, nie chciałam wierzyć koleżankom, ale mówiły prawdę. Ty nie istniejesz!
św. Mikołaj: Jak to?! Przecież stoję tu przed tobą!
Dziewczynka: To nic nie znaczy! Jesteś oszustem!
św. Mikołaj: CO?! JA?! Nie, to on był oszustem! Nie ja! Coś ci się pomieszało!
Elfy (na stronie do Mikołaja): Szefie, mamy tę informację.
św. Mikołaj: No to mówcie. (mówią mu coś na ucho) Och, a więc o to chodzi... Chłopaki biegnijcie po ten prezent, a ja postaram się naprawić nieco sytuację.
Narrator: I udały się elfy do krainy zabawek, ku mroźnym otchłaniom Grenlandii, by sprawić radość tej uroczej, niewinnej istocie.
Chór: Cnót szlachetnych pełnej!
Dziewczynka: Kim były te małe, zielone ludziki?
św. Mikołaj: To właśnie były elfy.
Dziewczynka: Nie wierzę w elfy... Podobnie jak w świętego Mikołaja.
św. Mikołaj: Ależ ja jestem!
Dziewczynka: To żaden dowód, możesz być tylko wytworem mojej wyobraźni lub częścią snu, lub...
św. Mikołaj: Dobrze, dobrze, już wystarczy, co mam zrobić byś we mnie uwierzyła?
Dziewczynka: Hmm... Pomyślmy...
Nagle na scenę wpada Czerwony Kapturek
Czerwony Kapturek: Przepraszam bardzo, którędy do Babci?
Chór (wskazując za kulisy): Tędy, tędy YYEE! /x2
Kapturek w podskokach znika za kulisami.
Dziewczynka (do św. Mikołaja): Kto to był?
św. Mikołaj: Chyba Dziewczynka z zapałkami... Czy możemy wrócić do naszej rozmowy?
Dziewczynka: Oczywiście...
(cisza)
św. Mikołaj: Więc?
Dziewczynka: Eee... Więc... chciałabym...
Nagle na scenę wpada Wilk
Wilk: Przepraszam bardzo, którędy udał się Czerwony Kapturek?
Chór (wskazując za kulisy): Tędy, tędy YYEE! /x2
Wilk znika za kulisami.
Dziewczynka: A to kto?
św. Mikołaj: Yeti?
Dziewczynka: Nie wierzę w Yeti... Podobnie jak w elfy i św. Mikołaja.
św. Mikołaj: Ona znowu swoje...
Narrator: Tymczasem pomocnicy człowieka, którego nie ma - oczywiście z punktu widzenia Dziewczynki - czyli małe, zielone ludziki, w które zresztą Dziewczynka też nie wierzy, powróciły z niebezpiecznej i przerażającej misji.
Chór: Misji przerażającej i niebezpiecznej!
św. Mikołaj (spostrzega elfy): O zbawcy! Ach, dręczony niecierpliwością, napadami szału czekałem, me oczy ku zimnej północy wypatrywały. I jesteście wreszcie pomocnicy moi kochani. Jeżeli spełniliście zadanie przeze mnie powierzone, nagrodzę was hojnie, lecz jeżeli z niczym przychodzicie do końca waszych dni sanie me napędzać będziecie!
Elf 1: Nie potrzebne twe groźby szefie... nie zadręczaj się
Elf 2: Oto dar twój dla tej dziewczynki cnót szlachetnych pełnej.
Na scenę wchodzi Pinokio.
Pinokio: Oto ja - prezent niespodzianka. (do dziewczynki) Radość pragnę nieść ci i szczęście istoto szlachetna, ja drewniany człowiek z krwi i kości.
Dziewczynka: Och, radość już przepełnia serce me i raduje się dusza moja, gdy cię widzę o upragniony prezencie mój.
św. Mikołaj: Czy zadość zostało uczynione twym pragnieniom?
Dziewczynka: O TAK !
św. Mikołaj: Czy wciąż me istnienie kwestionujesz?
Dziewczynka: Kochany św. Mikołaju już nigdy wątpliwości co do twej osoby serca mego nie ruszą. I wiedz, że wdzięczność ma granic nie zna.
Narrator: I wszystko skończyło się dobrze. św. Mikołaj ruszył w dalszą drogę by uszczęśliwić spragnione, oczekujące rzesze młodych (i nie tylko) maniaków niespodzianek. Wraz z nim udały się elfy - wierne jego osobie. Rodzice Dziewczynki powrócili do domu by być z nią i jej przyjacielem długo i szczęśliwie.
Chór: By szczęśliwie i długo żyć!
Narrator:

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łukasz
Moderator



Dołączył: 12 Wrz 2010
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jankowice

PostWysłany: Pią 23:29, 10 Gru 2010    Temat postu:

Damy radę wierzę w Was Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kaś...;*




Dołączył: 19 Wrz 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jankowice

PostWysłany: Sob 13:38, 11 Gru 2010    Temat postu:

a nie jest Ela czerwonym kapturkiem?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łukasz
Moderator



Dołączył: 12 Wrz 2010
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jankowice

PostWysłany: Sob 23:33, 11 Gru 2010    Temat postu:

Dziękuje Wam Wink To było dobre. Zrobiliśmy kawał dobrej roboty w tak krótkim czasie!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.oazajankowiceryb.fora.pl Strona Główna -> Dyżury Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin